Dostałam dokładnie polecenia od cioci Lory, która powiedziała, że na prezentację mam iść z Lucą. Byłam zła, ale Lora na pewno ma jakiś plan i muszę się tego trzymać. W gazetach, internecie oraz w radiu można było się dowiedzieć, że Rosario Bartra wychodzi za Lucę Ville. Może i rok temu ucieszyłabym się, ale teraz nie mogłam tego znieść.
Na dodatek Villa wpadł na genialny pomysł! Chciał odwiedzić Cesara w szatni, by się przywitać i życzyć mu powodzenia. Starałam się wybić mu ten pomysł a z głowy, ale on jest bardzo uparty i nic nie mogłam zrobić.
Ubrana w fioletową sukienkę, niebieskie szpilki oraz kopertówkę z herbem Barcy, którą wykonał dla mnie przyjaciel cioci Lory, weszłam do szatni z Lucą, gdzie przebierał się właśnie Cesar.
- Cześć. Wpadłem, aby się przywitać - powiedział Luca. Podał mu dłoń i uśmiechnął się głupkowato. - Luca. A to moja narzeczona Rosario - dodał i ucałował mnie w policzek.
- Cesar - odpowiedział Alarcon, posyłając mi wymowne spojrzenie. Dało się zauważył, że był wściekły, ale na szczęście Villa nic nie widział. - Właśnie, gratulacje. Czytałem w gazecie, że planujecie ślub.
- Tak. Jesteśmy tacy szczęśliwi! - odparł radośnie. - Rose, dlaczego nic nie mówisz?
- A co mam mówić? - spojrzałam na niego. - Tylko mu przeszkadzamy.
- Wcale nie przeszkadzacie. Wolę z kimś rozmawiać, bo bardzo się denerwuje - odpowiedział z uśmiechem Cesar.
- Nie ma czym się denerwować. Jesteś dobry i poradzisz sobie. Powiedz mu coś, kochanie.
- Właśnie, Cesar. Jesteś dobry - odpowiedziałam z chytrym uśmieszkiem. - Na pewno sobie poradzisz.
- Dzięki - odparł i puścił mi oczko. Widziałam w jego oczach te iskierki.. Może i się wściekał, że byłam tu z Lucą, ale doskonale wiedział, co oznaczają moje słowa.
- Cesar, zbieraj się. Zaraz wychodzisz - w szatni pojawił się jego ojciec, Isco.
- Dobra, to my się już zbieramy. Do zobaczenia później! - powiedział Luca i chwycił mnie za rękę.
- Na razie - odpowiedział. Odwróciłam się do niego jeszcze i uśmiechnęłam szeroko. Nie chciałam, aby się gniewał, ale to było nieuniknione.
*
Mama i Fabian są identyczni, tak samo kochają zamieszanie i kontrolowanie innymi. Mama dąży do celu przez facetów, a Fabi przez kobiety. To jedyna różnica.
Na szczęście każde z nas doskonały gust odziedziczyło po mamusi.
Staliśmy teraz w loży honorowej na Camp Nou i czekaliśmy na prezentację Cesara.
Jakoś tak wyszło, że każde z nas ubrało się w swoje klubowe barwy. Damian stał w czarnych, eleganckich spodniach i niebieskiej koszuli, natomiast Fabian w czarnych jeansach i czerwonej koszulce polo. Na mnie wszystko było białe. Wiedziałam, że wyglądamy obłędnie. Mama, która obserwowała wszystko siedząc przy ojcu z dala od nas też miała w oku błysk satysfakcji.
-Powaliło nas, że tu przyszliśmy - mruknął Damian i założył ręce na piersi.
-Będzie zabawa - uśmiechnął się delikatnie Fabian, ale oczy zalśniły mu złowrogo.
-Przynajmniej mamy najlepsze miejsca na spektakl, który zaraz się zacznie - szepnęłam.
-Rose przyszła z Villą - mruknął Damian.
-Darowałem jej tylko dlatego, że obiecaliście, że tym też dostanie po dupie - Fabian włożył ręce do kieszeni.
-Bo dostanie - przekręciłam oczami.
-Może i Ville ma gdzieś, ale i tak nie wyjdzie z tego bez szwanku - pokiwał głową Damian. - Idzie.
-Oboje bym wysłał w podróż w kosmos... Bez powrotu - warknął Fabian. - Cześć, Villa - powiedział do Luki olewając Rose.
- Cześć - odpowiedział brunet, siadając. Usiadłam obok niego i po chwili poczułam, jak mnie obejmuje. - Co słychać? - zapytał.
-Spoko, a u was? Dawno się nie widzieliśmy, Luca - odparłam. Fabian popatrzył na mnie i skrzywił się tak komicznie, że prawie wybuchłam śmiechem.
-Gratuluje zaręczyn - Damian uścisnął mu rękę.
-Tak, kondolencje - przytaknął z powagą Fabian.
- Dzięki - warknęłam i uśmiechnęłam się głupkowato do Villi. - My się cieszymy z zaręczyn.
- I to bardzo - przytaknął Luca i spojrzał na boisko. - Cesar jest doby. Przyda się nam - dodał po chwili. Wiedziałam, że zacznie się jego temat.
- I to bardzo - przytaknął Luca i spojrzał na boisko. - Cesar jest doby. Przyda się nam - dodał po chwili. Wiedziałam, że zacznie się jego temat.
-Cesar jest obłędny, prawda? Rose? - Fabian świdrował ją swoim lodowym spojrzeniem.
- Bardzo - odpowiedziałam szybko. Czułam, że zaraz wybuchnie jakąś bomba i zaczęłam się denerwować. - Przyda się w drużynie.
-Przyda się w Barcelonie - puścił jej oczko.
-Jak nigdzie indziej - dołączył nagle Damian.
-Piłkarz jak każdy inny - próbowałam ich uspokoić. Damian tak miał, że niby Fabiana krytykował, ale gdy przychodziło co do czego szedł za nim jak w ogień.
-Żaden inny by się nie nadawał, nie? - uśmiechnął się Fabi.
- Nie wiem o co wam chodzi - powiedziałam i spojrzałam na Lucę, który posłał mi dziwne spojrzenie. Może i stary Villa jest trochę głupkowaty, ale Luca szybko łączy fakty. - Jak widać moim kuzynom bardzo podoba się Alarcon - dodałam szybko.
- Dokładnie, Mila. Piłkarz jak każdy inny - odpowiedział tylko i uśmiechnął się blado.
-Takie podobanie to jest rodzinne - wyszczerzył zęby Fabian. Patrzył wprost na Rose i niby się śmiał, ale oczy miał jak dwa kawałki lodu, które wyraźnie mówiły: "Dawaj, ale się nie pozbierasz."
- Ale ty jesteś zabawny, Fabianku - warknęłam zła. Miałam go już dość chociaż byliśmy tu od kilku minut. Cały ten dzień, to była jakaś porażka. - Luca, może wrócimy do domu?
- Już? Przecież dopiero zaczęła się prezentacja.
- Już? Przecież dopiero zaczęła się prezentacja.
-Idź i nie zabieraj mi tlenu, Rubio - odwrócił się do niej plecami. - Chociaż może poczekaj do końca. Ponoć najlepsze będzie potem - warknął cicho.
- Nie obchodzi mnie co będzie potem.
- A co ma być? - zapytał Luca. - Pokaże kilka sztuczek i do domu. Norma.
- A co ma być? - zapytał Luca. - Pokaże kilka sztuczek i do domu. Norma.
-Ale to twój nowy kolega, dobrze się pokazać - powiedział Damian.
-Dać się sfotografować - dodałam.
-Żeby potem błyszczeć na okładkach, że taka IDEALNA parka - zakpił Fabian.
- Ja mam dość aparatów - powiedziałam cicho. - I nie mam ochoty robić sobie jakiś durnych zdjęć na pokaz.
- To część twojego życia, Rose - odparł Villa, który cały czas świdrował mnie wzrokiem. Miałam wrażenie, że o wszystkim wie. - Zostaniemy do końca.
- To część twojego życia, Rose - odparł Villa, który cały czas świdrował mnie wzrokiem. Miałam wrażenie, że o wszystkim wie. - Zostaniemy do końca.
-Zostaniemy! - Fabian zatarł ręce. - Pewnie, kuzyneczko?
- Dla ciebie wszystko!
-Fabi - stanęłam obok niego i wzięłam pod rękę. - Ucisz się.
-Villa i tak się dowie - odszepnął.
-Ale teraz nie wie!
-Skąd wiesz? To nie jest idiota jak ojciec - dodał Damian, który stanął po drugiej stronie Fabiana.
-Siska, nie fikaj - cmoknął mnie w policzek. - O tobie też wiem za dużo - wyszeptał mi do ucha.
-Zdrajca - warknęłam.
-Nikt nie powiedział, że powiem - puścił mi oczko. - Villa, kiedy ślub? - odwrócił się na pięcie ciągnąc mnie za sobą.
- Po sezonie. Rose musi się oswoić z tą myślą. Prawda, kochanie? - zapytał, całując mnie w nos. Nie odpowiedziałam nic, tylko uśmiechnęłam się blado. - Nie jestem już młody i dlatego mi się śpieszy - ciągnął dalej ten durny temat. Miałam ochotę zwymiotować.
-Biedna, Rose - zatroskał się.
-Tak, Villa - pokiwałam głową. - Latka lecą i biologi nie oszukasz. Potem możesz już nie mieć dzieci.
-Ale będziesz ją mógł walić bez gumki - odpowiedział rezolutnie Fabi.
-Fabian - wyszeptał Damian. - To akurat nie twoja broszka.
-Moja, bo moja przyszła rodzina.
- Jesteście obrzydliwi - powiedziałam spokojnie. - To nasze życie i nasz seks.
- Mój ojciec mnie spłodził jak miał trzydziestkę, więc o to się nie martwcie. Jeszcze będziemy mieli dzieci - odpowiedział, puszczając im oczko.
- Chyba śnisz - wyszeptałam.
- Mój ojciec mnie spłodził jak miał trzydziestkę, więc o to się nie martwcie. Jeszcze będziemy mieli dzieci - odpowiedział, puszczając im oczko.
- Chyba śnisz - wyszeptałam.
-Słodziutkie malutkie Ville! - Fabian przekręcił ślepiami.
- Lepsze Ville niż Tello - warknęłam zła.
-A może Alarcon? - wypalił.
-Właśnie, Cesar ma dziewczynę? - wtrącił się Damian.
-Nie - pokręciłam głową.
-Kiedyś zalecał się do ciebie, nie? - podchwycił. Rose popatrzyła na mnie jak na robaka, a Fabian zaczął chichotać.
-Zalecał, może od razu smalił cholewki?
- Nic takiego nie miało miejsca, Fabian - mruknęłam i wstałam z miejsca. Zaczynałam się denerwować i musiałam się ruszać. - Czy musimy o nim gadać?
- Rose, nie denerwuj się. Cesar wygląda na fajnego chłopaka - powiedział Luca. W tym momencie chciało mi się śmiać. Ciekawe czy by był taki fajny, gdyby wiedział, że z nim spałam.
-Rose, wiesz, że nerwowość może być objawem ciąży? - objął ją ramieniem. - Obstawiamy tatusia? - szepnął jej do ucha. Ja słyszałam, bo byłam najbliżej, ale siedzący Villa raczej nie.
- Zaskoczę cię. Mam trzy opcje - wyszeptałam i uśmiechnęłam się słodko. - Nie martw się, Luca. Nie zostaniesz tatusiem.
- Ja bym się ucieszył! - powiedział zadowolony.
- Ja bym się ucieszył! - powiedział zadowolony.
-Wiesz, że jestem gorszy od mojej kochanej mamusi? - powiedział głośno Fabi i się od niej odsunął. - I twój problem polega na tym, że ona cię broni jak jej się to opłaca, a ja mam w dupie co się opłaca. Liczy się zabawa.
- Nie obchodzi mnie to. Mógłbyś się w końcu ode mnie odczepić? - zapytałam. - Chcę wracać do domu, Villa. Teraz - zwróciłam się do niego. Ten popatrzył tylko na mnie i zrobił głupkowatą minę.
Dopiero teraz ogarnęłam, że prezentacja właśnie się skończyła i Cesar zniknął w tunelu. Kibice zaczęli powoli wychodzić, ale na to właśnie czekał Fabi. W sumie tylko po to przyszedł.
-Moja niespodzianka! Smacznego, Rose! - zawołał Fabian. Nagle na telebimach na całym stadionie pojawiły się zdjęcia jak Luca całuje jakąś laskę. Na dole migotał czerwony napis, którego nie sposób było przeoczyć: VILLA ZDRADZIŁ BARTRE! ŚLUBU NIE BĘDZIE!
- Ty! - warknęłam i spojrzałam się na niego. - Jak mogłeś coś takiego zrobić? Wszystko zepsułeś.
- Rosario, mogę to wytłumaczyć - powiedział spokojnie Luca, który do mnie podszedł. - Porozmawiamy w domu, dobrze?
- Nie. Nie będziemy rozmawiać. Żegnam, Villa!
- Nie. Nie będziemy rozmawiać. Żegnam, Villa!
-Rose! - zawołał za nią Fabian. - My też się jeszcze policzymy. Musisz mi podziękować.
- Za co?
-Oddałem ci przysługę, kuzyneczko - podszedł do niej. - Graj teraz idealnie swoją rolę, tej zdradzonej. Prawda jest taka, że trochę zapłaciłem napalonej fance za rzucenie się na Villę i wycałowanie go na oczach wynajętego przeze mnie fotografa - puścił jej oczko. Wiedziałam, że to zmajstrował, ale nie sądziłam, że aż tak się wysilił. - Pomogłem ci, bo prosiła mnie mama. Nie zapomniałem, że mnie wkurzyłaś u Vazqueza.
- Wkurzyłam, bo potraktowałeś mnie jak dziwkę! - wkurzyłam się. - Mało obchodzi mnie zdrada Villi. On mało mnie obchodzi.
-Bo nią jesteś - odwrócił się na pięcie, chwycił mnie pod rękę i odeszliśmy sobie do Damiana, który dyskutował z jakiś działaczem FC Barcelony.
- Sukinsyn - powiedziałam i ruszyłam schodami na dół. Jedyne czego chciałam, to wrócić do domu i położyć się w wannie pełnej piany. Czas rozpocząć zmiany w swoim życiu.
*
Zamiast pojechać do siebie, skierowałam się do mojego domu rodzinnego. Potrzebowałam porozmawiać z kimś, kto mnie zrozumie. To osobą była mama.
Weszłam do domu i skierowałam się do salonu, gdzie było słychać głosy. Okazało się, że mama oglądała wiadomości, w których mówiono o całej tej szopce na Camp Nou.
- Mamo.. - westchnęłam i usiadłam obok niej. Przytuliła mnie do siebie i pogłaskała po włosach.
- Kochanie, co się tak naprawdę stało? Wyglądałaś na szczęśliwą z Lucą. A dziś ta wiadomość.. Marc wpadł na chwilę, powiedział, że nie jesteś już jego córką i wyszedł.
- Zrobiłam coś strasznego - wyszeptałam cicho, czując, że po moich policzkach zaczynają płynął łzy. - I nie obchodzi mnie zdanie taty. To on zmuszał mnie do tego związku.
- Opowiedz mi o wszystkim. Doskonale wiesz, że nie będę cię oceniać.
- Już od dawna nam się nie układało. Zaczynałam się dusić w tym związku i nie byłam z nim szczęśliwa - mruknęłam smutno i odsunęłam się od niej. - Zdradziłam go.
- Z kim?
- Cesar Alarcon. Wiem, że zrobiłam źle, ale musiałam.
- Zdrada to nie było najlepsze wyjście, ale nie będę cię krytykować. Ważne, że teraz już się od tego wszystkiego uwolniłaś - powiedziała i uśmiechnęła się do mnie. - Ale dlaczego pozwoliłaś na takie przedstawienie? Nie powinnaś tego robić Luce.
- To Fabian. Musiał się zemścić, bo wkurzyłam go na realowej imprezie.
- Rose, nie podoba mi się to. Nie wychowałam was tak.. To jest twoja rodzinna i musicie się szanować - odparła nerwowo. - Lora od zawsze mnie nie cierpiała, ale sądziłam, że wy się jakoś dogadacie.
- Mamo, to nic takiego - wzdrygnęłam ramionami. - Luca da sobie radę.
- Teraz chodzi mi o ciebie. Porozmawiam z ojcem i spróbuje go jakoś nakłonić, aby przestał się wściekać, ale nie wspominaj mu o Cesarze.
- Dzięki, mamo.
- Robię to dla naszej rodziny. Obiecaj mi, że nie zrobisz więcej głupot.
- Obiecuje - powiedziałam i przytuliłam ją.
***
I jak? Dodaje, bo od dziś mam wolne :)