Nie wiem czy zabieranie Rose na realową imprezę to mój najlepszy pomysł. Kocham ją, to moja jedyna siostra, ale... Czasem mam wrażenie, że jest tak samo głupkowata jak jej tatuś i debilnie przemądrzała jak mamusia. Po co jej chłopak 10 lat starszy? Nie widzę nic uroczego w Luce Villi. Kupa mięśni i nic więcej. Nieco starszy i bardziej doświadczony typ jak mój brat Damian. To, że mam braci bliźniaków nie świadczy o tym, że są identyczni. Nic bardziej mylnego! Fabian jest starszy kilka minut, ale to też nic nie znaczy. Fabi kocha się bawić. Całe jego życie to jedna wielka frajda! Tu imprezka, tam imprezka, a tu pokopię sobie piłkę, bo w sumie to kocham i dzięki temu zarabiam na chleb... Fabian leci jedynie na talencie i niesamowitym szczęściu. Ten dziki fart dwa lata temu podsunął mu pod nos umowę z Bayernem Monachium, które przyjął kręcąc nosem, jakby te kilka milionów pensji to były jakieś drobniaki. Odwrotność Damiana! Damian nie baluje, nie szasta forsą na pierdoły, tylko trenuje i trenuje. W wolnych chwilach uczy się francuskiego, bo angielski i włoski już zna. Nie wspomnę o hiszpańskim i katalońskim. Z kolei Fabi po dwóch latach ledwo duka po niemiecku jak się nazywa. Ratuje go jedynie angielski!
Pomimo, że obaj doprowadzają mnie do szewskiej pasji kocham ich nad życie! Z Damianem lubię chodzić na oficjalne gale, gdy odbiera jakieś nagrody, a z Fabianem na swojskie popijawy. Damian od czterech lat gra dla Interu Mediolan i mimo, że ma do mnie bliżej niż Fabian spędza ze mną więcej czasu. Tak jak dziś.
Roi się właśnie na kanapie i twierdzi, że powinien się najeść przed imprezą. Codziennie się modlę, żeby zarząd Realu nie postanowił go kupić. Przecież jak go kupią to koniec, po nas. Chłopaki będą tylko chlać i zamiast poważnych piłkarzy będą czerwononose moczymordy!
-Idziemy! - wrzasnęłam. Rose czatowała już od dawna przy drzwiach. Miała dziś w końcu poznać Cesara!
-Myślisz, że mu się spodobam? - świergotała.
-Nie, nie lubi blondynek - powiedziałam bezlitośnie.
-Naprawdę? - zasmuciła się.
-Nie, na niby - wyszczerzył się Fabi. - Alarcon bzyka wszystko co się rusza!
-Też go znasz? - jęknęła.
-Pewnie, graliśmy razem w repce - puścił jej oczko. Skierowaliśmy się do windy, taksówki i w końcu pojechaliśmy do Vazqueza. Aitor mieszkał w ogromnej willi w jednej z najbogatszych dzielnic miasta. Fabian miał swoją teorię na temat skąd 23-latek miał kasę na ten dom, ale nie miałam ochoty słuchać tych głupot.
-Cześć! - ucieszył się właściciel na nasz widok.
-Nalej mi - szepnęłam mu na ucho całując go w policzek.
-Chodź - kiwnął głową. Przywitał się z Fabianem i Rose, a potem Fabi zabrał Rose i ruszył w kierunku baru. - Co jest? - Aitor zaprowadził mnie do kuchni i nalał mi do szklanki wódki z sokiem.
-Jakbyś przez godzinę słuchał mądrości Fabiana i pytań Rose to byś wiedział - jęknęłam i szybko wszystko wypiłam. - Jest Cesar?
-Jestem! - usłyszałam za sobą.
-Hej! - uśmiechnęłam się i przytuliłam do niego. - Przystojniaku - puściłam mu oczko.
-Chyba barceloński sprzedawczyku - mruknął Aitor zakładając ręce na piersi. Oparł się o szafki i patrzył na kumpla tak dziwnie.
-Mały - podeszłam do niego i położyłam mu głowę na ramieniu.
-Żartuję - roześmiał się. - Stary, cieszę się, że w końcu zamieszkasz w Hiszpanii i będziemy mogli rozgrywać krwawe Gran Derbi!
-Zajebiście, nie? - uścisnęli się serdecznie.
-Słuchaj - Aitor objął mnie ramieniem i figlarnie spojrzał na Cesara.
-Naprawdę?! - wrzasnął. - Wiedziałem, że was do siebie ciągnie i pasujecie do siebie! - zapiszczał.
-Nie, palancie - przewróciłam oczami, ale nie odsunęłam się od Aitora.
-Jest tu siostra Mili. Strasznie na ciebie napalona - uśmiechnął się.
-Nie przesadzaj, Vazquez - burknęłam.
-Hej! - jak na zawołanie do kuchni wparowała Rose.
-Rosario to Cesar, Cesar to Rosario - dokonałam prezentacji. Naszej słodkiej blondyneczce tylko się oczęta zaświeciły, a Alarcon uśmiechnął się głupkowato.
-Napijesz się czegoś, Rosario? - wypalił.
-Wystarczy Rose i tak. Chętnie się napiję - zamachała powiekami.
-Chodź - poprowadził ją do baru, gdzie pewnie już prym wiódł Fabian.
-Będę tego żałować? - szepnęłam do Aitora.
-Czemu? - nie zrozumiał i otoczył mnie ramionami w talii.
-Bo tak dziwnie się na siebie patrzyli. Jakby nie było Rose zostawiła w Barcelonie chłopaka. Villa może mnie wkurzać, ale to jej facet.
-Wiem, nienawidzisz zdrad - pogłaskał mnie po policzku.
-Nienawidzę - pokiwałam głową. - Związek to poważna sprawa. Decydujesz się na to i ufasz...
-A ty mi ufasz? - delikatnie pocałował mnie w usta. Przymknęłam oczy i westchnęłam cicho.
-Ufam, ale już ci powiedziałam co myślę na temat związków.
-Mila, znasz mnie prawie całe życie i co? - musnął wargami moją szyję.
-I to, że nie. Nie mam zamiaru użerać się z fotografami, dziennikarzami i Bóg wie kim jeszcze. Jesteśmy przyjaciółmi, Aitor - popatrzyłam mu w oczy.
-Którzy ze sobą sypiają i generalnie traktują jak para, ale parą nie są. Plus twoja rodzina nic o tym nie wie.
-Rodzice wiedzą - mruknęłam.
-A bracia?
-Fabian uważa, że to tylko seks, więc nie zwraca na to uwagi.
-A Damian?
-Damian jest w Mediolanie i nie interesują go plotki na mój temat. Wierzy jedynie w fakty, które przekazuje mu mama. Poza tym Cristianito wie!
-Ale rodzina z Barcelony czy Cristiano z Iriną i Vanją nic!
-Jak ci źle to idź do kogoś innego! - chciałam się wyrwać, ale mnie nie puścił.
-Nic nie mówię, Mila - przytulił mnie mocniej. - Przepraszam.
-Daję ci siebie i bierz co oferuje. Jak nie to spadaj na bambus. A co do Rose to czuje, że pożałuję - jęknęłam.
-Zagramy w karty? Fabian właśnie wyciąga i będzie poker - pocałował mnie.
-Zagramy - pokiwałam głową. - Nie wracajmy już do tematu, dobrze?
-Dobrze - uśmiechnął się i poszliśmy do towarzystwa. Rose i Cesara tam nie było.
*
Razem z Cesarem udałam się do baru, gdzie królował Fabian. Czasem zastanawiałam się jak on może przez cały czas imprezować. Razem z moim bratem, który jest tancerzem uwielbia imprezować i szwendać się po klubach, jednak Fabian więcej czasu spędza w Niemczech, a Bruno w Barcelonie.
- Kuzyneczko, masz, napij się - powiedział Fabian i wcisnął mi do ręki szklankę z drinkiem. Byłam pewna, że to coś cholernie mocnego, ale postanowiłam zaryzykować i wypić. Tak samo zrobić Alarcon, który bacznie mi się przyglądał.
- Często bywasz w Madrycie? - zapytał, kiedy znaleźliśmy cichy kąt.
- To zależy. Jeśli nie mam dużo treningów, to wpadam do Mili, ale przeważnie zostaje w mojej ukochanej Barcelonie.
- Prawdziwa Katalonka - mruknął i objął mnie w pasie jedną dłonią.
- Nazywaj to, jak chcesz - wzdrygnęłam ramionami i uśmiechnęłam się słodko. - Dlaczego wybrałeś FC Barcelonę?
- Naprawdę chcesz o tym rozmawiać? - wyszeptał, nachylając się do mnie. - Możemy robić o wiele przyjemniejsze rzeczy - uśmiechnął się figlarnie i pocałował mnie w szyję. Przymknęłam oczy i przygryzłam wargę.
- Ktoś może nas zobaczyć, Cesar - mruknęłam cicho, wplatając swoją rękę w jego włosy.
- To chodź, znajdę nam coś - puścił mi oczko i złapał mnie za rękę.
Po kilkunastu sekundach byliśmy już w jednej z sypialni gościnnych. Cesar od razu do mnie przylgnął i zasypywał mnie pocałunkami, które oddawałam. Nie myślałam o Luce, którego właśnie zdradzałam, ani o konsekwencjach, które na pewno mnie nie czekają. W tym momencie nie liczyło się nic.
- Twój chłopak mnie zabije, jak się o tym dowie - mruknął, ściągając ze mnie sukienkę.
- Chyba się go nie boisz, co? - zapytałam zaczepnie i pozbyłam się jego koszulki. Przejechałam paznokciami po jego umięśnionej klatce piersiowej i uśmiechnęłam się szeroko. - Luca jest niegroźny. A poza tym, nigdy się o tym nie dowie - dokończyłam i wpiłam się w jego usta.
Alarcon nie powiedział nic więcej, tylko przywarł mnie do ściany i zsunął ze mnie majtki. Wszedł we mnie jednym, zwinnych ruchem i całował namiętnie. Jęknęłam głośno, kiedy doszliśmy do sedna i oparłam głowę na jego ramieniu. Po wszystkim Cesar przeniósł mnie na łóżko i położył się obok mnie.
- Żałujesz? - zapytał, kiedy przytuliłam się do niego. On wodził palcami po moich gołym plecach oraz udach.
- Wiem, że to, co zrobiliśmy jest złe, ale nie żałuje. Potrzebowałam czegoś nowego - odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
W tej chwili byłam szczęśliwa, chociaż zdradziłam swojego chłopaka, który chce się ze mną ożenić. Bałam się jutra, ponieważ będę musiała spojrzeć mu w oczy i skłamać, że byłam grzeczna i w Madrycie nic takiego się nie stało. Może dla Cesara jestem tylko przygodą, ale było warto. Nie żałuje niczego.
- W poniedziałek mam prezentacje. Wpadniesz?
- A mam? - zapytałam i spojrzałam w jego oczy.
- Pewnie! Może dużo o mnie słyszałaś, ale zmieniłem się. Postanowiłem przenieść się do Hiszpanii, by zacząć nowe życie i nauczyć się odpowiedzialności.
- No to szkoda, że trafiłeś na mnie - odpowiedziałam ze śmiechem. - Chyba wplątałam cię w coś złego.
- Sam się w to wpakowałem. Nie boję się Villi, ani twojej siostry, której zapewne się to nie spodoba.
- Tak, masz rację - stwierdziłam i wstałam z łóżka. Założyłam na siebie bieliznę oraz sukienkę i usiadłam na fotelu. - Ona nienawidzi zdrad. Będzie wściekła!
- Ale sama nas poznała, prawda?
- Tak, ale to ja nalegałam. Będę musiała się jej wytłumaczyć - jęknęłam cicho.
Mogłam wcześniej się domyślić, że Mila będzie chciała mnie zabić za zdradę Villi, chociaż za nim nie przepada. Uważa, że jeśli się pakujesz w związek, to musisz zachowywać się odpowiedzialnie, ufać i nie zdradzać.
- Nie będzie tak źle. Wracaj tutaj - mruknął Cesar i poklepał miejsce obok siebie. Wstałam z fotela i po chwili byłam już obok niego. - Nie przejmuj się niczym. Jutro o tym pomyliśmy - uśmiechnął się i dał mi całusa w policzek.
- To nie jest takie łatwe, Cesar. Wpakowałam się niezłe bagno, ale mówi się trudno. Widocznie tak musiało być.
- Myślisz, że Luca pozwoli ci pokazać mi miasto? - zapytał ze śmiechem.
- Zwariowałeś, Cesar.
- Wcale nie. Chciałbym poznać dziewczynę, z którą się przespałem. Jestem pewien, że masz coś więcej do zaoferowania - powiedział poważnie i spojrzał mi w oczy. - Uwolnij się od Luki i zobacz, jak to będzie.
- To nie jest takie łatwe. Wiesz co? Chodźmy się zabawić - wstałam i uśmiechnęłam się szeroko. - Mam ochotę tańczyć!
- Masz szczęście, bo jestem urodzonym tancerzem - powiedział i puścił do mnie oczko. Szybko się ubrał i chwycił mnie za rękę. - Udawaj, ze nic się nie stało, to Mila nic nie zauważy - wyszeptał mi do ucha, kiedy dotarliśmy do baru. Fabian nadal wydawał drinki, po którego od razu sięgnęłam.
***
Faceci wkraczają do akcji :D