piątek, 8 marca 2013

rozdział drugi

    Nie wiem czy zabieranie Rose na realową imprezę to mój najlepszy pomysł. Kocham ją, to moja jedyna siostra, ale... Czasem mam wrażenie, że jest tak samo głupkowata jak jej tatuś i debilnie przemądrzała jak mamusia. Po co jej chłopak 10 lat starszy? Nie widzę nic uroczego w Luce Villi. Kupa mięśni i nic więcej. Nieco starszy i bardziej doświadczony typ jak mój brat Damian. To, że mam braci bliźniaków nie świadczy o tym, że są identyczni. Nic bardziej mylnego! Fabian jest starszy kilka minut, ale to też nic nie znaczy. Fabi kocha się bawić. Całe jego życie to jedna wielka frajda! Tu imprezka, tam imprezka, a tu pokopię sobie piłkę, bo w sumie to kocham i dzięki temu zarabiam na chleb... Fabian leci jedynie na talencie i niesamowitym szczęściu. Ten dziki fart dwa lata temu podsunął mu pod nos umowę z Bayernem Monachium, które przyjął kręcąc nosem, jakby te kilka milionów pensji to były jakieś drobniaki. Odwrotność Damiana! Damian nie baluje, nie szasta forsą na pierdoły, tylko trenuje i trenuje. W wolnych chwilach uczy się francuskiego, bo angielski i włoski już zna. Nie wspomnę o hiszpańskim i katalońskim. Z kolei Fabi po dwóch latach ledwo duka po niemiecku jak się nazywa. Ratuje go jedynie angielski!
    Pomimo, że obaj doprowadzają mnie do szewskiej pasji kocham ich nad życie! Z Damianem lubię chodzić na oficjalne gale, gdy odbiera jakieś nagrody, a z Fabianem na swojskie popijawy. Damian od czterech lat gra dla Interu Mediolan i mimo, że ma do mnie bliżej niż Fabian spędza ze mną więcej czasu. Tak jak dziś.
    Roi się właśnie na kanapie i twierdzi, że powinien się najeść przed imprezą. Codziennie się modlę, żeby zarząd Realu nie postanowił go kupić. Przecież jak go kupią to koniec, po nas. Chłopaki będą tylko chlać i zamiast poważnych piłkarzy będą czerwononose moczymordy!
    -Idziemy! - wrzasnęłam. Rose czatowała już od dawna przy drzwiach. Miała dziś w końcu poznać Cesara!
    -Myślisz, że mu się spodobam? - świergotała.
    -Nie, nie lubi blondynek - powiedziałam bezlitośnie.
    -Naprawdę? - zasmuciła się.
    -Nie, na niby - wyszczerzył się Fabi. - Alarcon bzyka wszystko co się rusza!
    -Też go znasz? - jęknęła.
    -Pewnie, graliśmy razem w repce - puścił jej oczko. Skierowaliśmy się do windy, taksówki i w końcu pojechaliśmy do Vazqueza. Aitor mieszkał w ogromnej willi w jednej z najbogatszych dzielnic miasta. Fabian miał swoją teorię na temat skąd 23-latek miał kasę na ten dom, ale nie miałam ochoty słuchać tych głupot.
    -Cześć! - ucieszył się właściciel na nasz widok.
    -Nalej mi - szepnęłam mu na ucho całując go w policzek.
    -Chodź - kiwnął głową. Przywitał się z Fabianem i Rose, a potem Fabi zabrał Rose i ruszył w kierunku baru. - Co jest? - Aitor zaprowadził mnie do kuchni i nalał mi do szklanki wódki z sokiem.
    -Jakbyś przez godzinę słuchał mądrości Fabiana i pytań Rose to byś wiedział - jęknęłam i szybko wszystko wypiłam. - Jest Cesar?
    -Jestem! - usłyszałam za sobą.
    -Hej! - uśmiechnęłam się i przytuliłam do niego. - Przystojniaku - puściłam mu oczko.
    -Chyba barceloński sprzedawczyku - mruknął Aitor zakładając ręce na piersi. Oparł się o szafki i patrzył na kumpla tak dziwnie.
    -Mały - podeszłam do niego i położyłam mu głowę na ramieniu.
    -Żartuję - roześmiał się. - Stary, cieszę się, że w końcu zamieszkasz w Hiszpanii i będziemy mogli rozgrywać krwawe Gran Derbi!
    -Zajebiście, nie? - uścisnęli się serdecznie.
    -Słuchaj - Aitor objął mnie ramieniem i figlarnie spojrzał na Cesara.
    -Naprawdę?! - wrzasnął. - Wiedziałem, że was do siebie ciągnie i pasujecie do siebie! - zapiszczał.
    -Nie, palancie - przewróciłam oczami, ale nie odsunęłam się od Aitora.
    -Jest tu siostra Mili. Strasznie na ciebie napalona - uśmiechnął się.
    -Nie przesadzaj, Vazquez - burknęłam.
    -Hej! - jak na zawołanie do kuchni wparowała Rose.
    -Rosario to Cesar, Cesar to Rosario - dokonałam prezentacji. Naszej słodkiej blondyneczce tylko się oczęta zaświeciły, a Alarcon uśmiechnął się głupkowato.
    -Napijesz się czegoś, Rosario? - wypalił.
    -Wystarczy Rose i tak. Chętnie się napiję - zamachała powiekami.
    -Chodź - poprowadził ją do baru, gdzie pewnie już prym wiódł Fabian.
    -Będę tego żałować? - szepnęłam do Aitora.
    -Czemu? - nie zrozumiał i otoczył mnie ramionami w talii.
    -Bo tak dziwnie się na siebie patrzyli. Jakby nie było Rose zostawiła w Barcelonie chłopaka. Villa może mnie wkurzać, ale to jej facet.
    -Wiem, nienawidzisz zdrad - pogłaskał mnie po policzku.
    -Nienawidzę - pokiwałam głową. - Związek to poważna sprawa. Decydujesz się na to i ufasz...
    -A ty mi ufasz? - delikatnie pocałował mnie w usta. Przymknęłam oczy i westchnęłam cicho.
    -Ufam, ale już ci powiedziałam co myślę na temat związków.
    -Mila, znasz mnie prawie całe życie i co? - musnął wargami moją szyję.
    -I to, że nie. Nie mam zamiaru użerać się z fotografami, dziennikarzami i Bóg wie kim jeszcze. Jesteśmy przyjaciółmi, Aitor - popatrzyłam mu w oczy.
    -Którzy ze sobą sypiają i generalnie traktują jak para, ale parą nie są. Plus twoja rodzina nic o tym nie wie.
    -Rodzice wiedzą - mruknęłam.
    -A bracia?
    -Fabian uważa, że to tylko seks, więc nie zwraca na to uwagi.
    -A Damian?
    -Damian jest w Mediolanie i nie interesują go plotki na mój temat. Wierzy jedynie w fakty, które przekazuje mu mama. Poza tym Cristianito wie!
    -Ale rodzina z Barcelony czy Cristiano z Iriną i Vanją nic!
    -Jak ci źle to idź do kogoś innego! - chciałam się wyrwać, ale mnie nie puścił.
    -Nic nie mówię, Mila - przytulił mnie mocniej. - Przepraszam.
    -Daję ci siebie i bierz co oferuje. Jak nie to spadaj na bambus. A co do Rose to czuje, że pożałuję - jęknęłam.
    -Zagramy w karty? Fabian właśnie wyciąga i będzie poker - pocałował mnie.
    -Zagramy - pokiwałam głową. - Nie wracajmy już do tematu, dobrze?
    -Dobrze - uśmiechnął się i poszliśmy do towarzystwa. Rose i Cesara tam nie było.

*

    Razem z Cesarem udałam się do baru, gdzie królował Fabian. Czasem zastanawiałam się jak on może przez cały czas imprezować. Razem z moim bratem, który jest tancerzem uwielbia imprezować i szwendać się po klubach, jednak Fabian więcej czasu spędza w Niemczech, a Bruno w Barcelonie.
    - Kuzyneczko, masz, napij się - powiedział Fabian i wcisnął mi do ręki szklankę z drinkiem. Byłam pewna, że to coś cholernie mocnego, ale postanowiłam zaryzykować i wypić. Tak samo zrobić Alarcon, który bacznie mi się przyglądał.
    - Często bywasz w Madrycie? - zapytał, kiedy znaleźliśmy cichy kąt.
    - To zależy. Jeśli nie mam dużo treningów, to wpadam do Mili, ale przeważnie zostaje w mojej ukochanej Barcelonie.
    - Prawdziwa Katalonka - mruknął i objął mnie w pasie jedną dłonią.
    - Nazywaj to, jak chcesz - wzdrygnęłam ramionami i uśmiechnęłam się słodko. - Dlaczego wybrałeś FC Barcelonę?
    - Naprawdę chcesz o tym rozmawiać? - wyszeptał, nachylając się do mnie. - Możemy robić o wiele przyjemniejsze rzeczy - uśmiechnął się figlarnie i pocałował mnie w szyję. Przymknęłam oczy i przygryzłam wargę.
    - Ktoś może nas zobaczyć, Cesar - mruknęłam cicho, wplatając swoją rękę w jego włosy.
    - To chodź, znajdę nam coś - puścił mi oczko i złapał mnie za rękę.
    Po kilkunastu sekundach byliśmy już w jednej z sypialni gościnnych. Cesar od razu do mnie przylgnął i zasypywał mnie pocałunkami, które oddawałam. Nie myślałam o Luce, którego właśnie zdradzałam, ani o konsekwencjach, które na pewno mnie nie czekają. W tym momencie nie liczyło się nic.
    - Twój chłopak mnie zabije, jak się o tym dowie - mruknął, ściągając ze mnie sukienkę.
    - Chyba się go nie boisz, co? - zapytałam zaczepnie i pozbyłam się jego koszulki. Przejechałam paznokciami po jego umięśnionej klatce piersiowej i uśmiechnęłam się szeroko. -  Luca jest niegroźny. A poza tym, nigdy się o tym nie dowie - dokończyłam i wpiłam się w jego usta.
    Alarcon nie powiedział nic więcej, tylko przywarł mnie do ściany i zsunął ze mnie majtki. Wszedł we mnie jednym, zwinnych ruchem i całował namiętnie. Jęknęłam głośno, kiedy doszliśmy do sedna i oparłam głowę na jego ramieniu. Po wszystkim Cesar przeniósł mnie na łóżko i położył się obok mnie.
    - Żałujesz? - zapytał, kiedy przytuliłam się do niego. On wodził palcami po moich gołym plecach oraz udach.
    - Wiem, że to, co zrobiliśmy jest złe, ale nie żałuje. Potrzebowałam czegoś nowego - odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
    W tej chwili byłam szczęśliwa, chociaż zdradziłam swojego chłopaka, który chce się ze mną ożenić. Bałam się jutra, ponieważ będę musiała spojrzeć mu w oczy i skłamać, że byłam grzeczna i w Madrycie nic takiego się nie stało. Może dla Cesara jestem tylko przygodą, ale było warto. Nie żałuje niczego.
    - W poniedziałek mam prezentacje. Wpadniesz?
    - A mam? - zapytałam i spojrzałam w jego oczy.
    - Pewnie! Może dużo o mnie słyszałaś, ale zmieniłem się. Postanowiłem przenieść się do Hiszpanii, by zacząć nowe życie i nauczyć się odpowiedzialności.
    - No to szkoda, że trafiłeś na mnie - odpowiedziałam ze śmiechem. - Chyba wplątałam cię w coś złego.
    - Sam się w to wpakowałem. Nie boję się Villi, ani twojej siostry, której zapewne się to nie spodoba.
    - Tak, masz rację - stwierdziłam i wstałam z łóżka. Założyłam na siebie bieliznę oraz sukienkę i usiadłam na fotelu. - Ona nienawidzi zdrad. Będzie wściekła!
    - Ale sama nas poznała, prawda?
    - Tak, ale to ja nalegałam. Będę musiała się jej wytłumaczyć - jęknęłam cicho.
    Mogłam wcześniej się domyślić, że Mila będzie chciała mnie zabić za zdradę Villi, chociaż za nim nie przepada. Uważa, że jeśli się pakujesz w związek, to musisz zachowywać się odpowiedzialnie, ufać i nie zdradzać.
    - Nie będzie tak źle. Wracaj tutaj - mruknął Cesar i poklepał miejsce obok siebie. Wstałam z fotela i po chwili byłam już obok niego. - Nie przejmuj się niczym. Jutro o tym pomyliśmy - uśmiechnął się i dał mi całusa w policzek.
    - To nie jest takie łatwe, Cesar. Wpakowałam się niezłe bagno, ale mówi się trudno. Widocznie tak musiało być.
    - Myślisz, że Luca pozwoli ci pokazać mi miasto? - zapytał ze śmiechem.
    - Zwariowałeś, Cesar.
    - Wcale nie. Chciałbym poznać dziewczynę, z którą się przespałem. Jestem pewien, że masz coś więcej do zaoferowania - powiedział poważnie i spojrzał mi w oczy. - Uwolnij się od Luki i zobacz, jak to będzie.
    - To nie jest takie łatwe. Wiesz co? Chodźmy się zabawić - wstałam i uśmiechnęłam się szeroko. - Mam ochotę tańczyć!
    - Masz szczęście, bo jestem urodzonym tancerzem - powiedział i puścił do mnie oczko. Szybko się ubrał i chwycił mnie za rękę. - Udawaj, ze nic się nie stało, to Mila nic nie zauważy - wyszeptał mi do ucha, kiedy dotarliśmy do baru. Fabian nadal wydawał drinki, po którego od razu sięgnęłam.

***

Faceci wkraczają do akcji :D