niedziela, 24 lutego 2013

rozdział pierwszy

    Wparowałam do domu Cristiano Ronaldo i od razu, standardowo udałam się do kuchni. Przy stole siedziała zapłakana Vanja (18-letnia córka wujka Crisa) w towarzystwie cioci Iriny. Chciałam wykonać tył zwrot, ale ryk się wzmógł, więc nie mogłam.
    -Gdzie wujek? - spytałam. Irina zajęta tuleniem Vanji ledwo na mnie spojrzała.
    -W końcu jesteś! - wrzasnął Cristiano. - Do gabinetu! - zadyrygował, a ja posłusznie jak nigdy zrobiłam co chciał.
    -Czemu wyje? - usiadłam na kanapie.
    -Chłopak ją zostawił - westchnął. - A teraz rząda ode mnie, żebym podpuścił prezesa i go sprzedał.
    -Vanja chce, żebyś sprzedał Petera Van der Vaarta? - upewniłam się a on pokiwał głową. - Jaja sobie ze mnie robisz?
    -Nie. Mój kolejny przyszły szwagier powinien być moim wrogiem numer jeden. Masz - podał mi teczkę. - Kontrakt z Adidasem. Twoja mama już przejrzała, zaakceptowała, podpisuj.
    -Ciuchy? Buty? - zaczęłam oglądać papiery.
    -Staniesz się twarzą kolekcji na nowy sezon - uśmiechnął się.
    -Zajebiście! - ucieszyłam się.
    -Czemu ona wyje? - do gabinetu wcisnął się Cristianito.
    -Kolejny zawód miłosny - przekręciłam oczami, a Junior się skrzywił.
    -Jak to możliwe, że wychowałem was troje, Cris czai się z oświadczynami, ty odganiasz chłopaków jak komary, a Vanja dostaje po dupie?
    -Kto ma miękkie serce musi mieć twardą dupę - uśmiechnęłam się.
    -Właśnie, mała! - złapał mnie za szyję i mocno uścisnął.
    -Wujku! - zapiszczałam.
    -Na trening, już was nie ma! - machnął ręką, więc wyszliśmy.
    Mieszkałam u Ronaldo osiem lat. Przez tyle czasu miałam biologicznych braci w Katalonii, i tu miałam Cristiano i Vanję. Sama zdecydowałam się na wyjazd do Madrytu. Chciałam grac w Realu Madryt. FC Barcelona to nie moja bajka!
    Dwa lata temu, gdy tylko skończyłam osiemnaście lat, rodzice kupili mi apartament. Ktoś by powiedział, że smarkula i dostała takie mieszkanie. Stać ich było, nie? Teoretycznie żyje tam sama... Praktycznie egzystuje ze mną pół składu Castilli, pół pierwszego i część damskiej drużyny. Nie wiem co to nuda!

*

    Rano obudziłam się w złym humorze, co zwiastowało kolejną sprzeczkę z Lucą, z którym mieszkam już od jakiegoś czasu. Ostatnio nam się nie układa, ponieważ on zaczyna temat ślubu i dzieci, a ja tego nie chcę! Mam dopiero dwadzieścia lat i nie zamierzam powtarzać błędów moich rodziców.
    Jest tylko jedna osoba, która mnie zrozumie.. Moja kochana kuzyneczka, która trzyma w garści cały Madryt. Weszłam więc na gadu gadu i szybko wystukałam wiadomość na tablecie.

ROSE:
Zabiję go. Naprawdę! A tak w ogóle, to dzień dobry. Chociaż wcale taki nie jest :)
MILA:
Jaki dobry? Jaki dobry? Z chuja spadłaś?

ROSE:
Chyba Ty spadłaś!
MILA:
ciekawe czyjego

ROSE:
Nie wiem! Na szczęście nie interesuje się twoimi numerkami!
MILA:
Żebym ja się Twoimi nie zainteresowała.

ROSE:
Sam VILLA. Aż mi się zbrzydł!
MILA:
Powinien zbrzydnąć już dawno, dawno, dawno temu! Po chuja się w to wpakowałaś?... No, chyba, że właśnie DLA chuja :d
ROSE:
To jest jeden z powodów!  :D Z początku było fajnie, ale teraz nie wkurwia! Myśli, że ja za niego wyjdę, bo mu tatuś każe?
MILA:
ciekawe... Twoja Barcelona jest jakaś dziwna. Wujek Cristiano może by i kazał Juniorowi się żenić, ale cisza. No, ale Luca to FCB :p
ROSE:
Nie obrażaj Barcelony! Dobrze wiesz, że kocham to miasto, klub.. WSZYSTKO! Ale Luca? Wolę, aby siedział cicho.. Teraz sie wścieka, bo do klubu przyszedł nowy talent i po Nim!
MILA:
talent? Nie pomyliło Ci się z Espanyolem? czyżby któryś z moich genialnych braci postanowił was reprezentować? to graniczy z cudem, bo obaj uciekali mało nóg nie połamali :p
ROSE:
Nie słyszałaś? Cesar Alarcon jest nasz!
MILA:
słyszałam :p zapomniałaś, że mieszkam w piłkarskim centrum świata. Przez Madryt przechodzą wszystkie informacje
ROSE:
Chciałabyś.. Katalonia nigdy nie będzie do was należeć! Nigdy! Ale to przez Niego Villa jest taki zły.. Myślę, że ma kompleks tatusia, bo On jest legendą Hiszpanii i wariuje!
MILA:
powiedz Villi, że jest legendą waszej katalonii
ROSE:
Mało mu! Jemu zawsze jest mało :D
MILA:
nie zagłębiaj się w szczegóły, błagam
ROSE:
Przecież nic nie powiedziałam. Nic!
MILA:
ale pomyślałaś!
ROSE:
Bo właśnie wyszedł z łazienki! To nie moja wina, że pociągają mnie starsi!
MILA:
<rzygam>

ROSE:
Nie zapominaj, że Twoja mamusia zrobiła nam medialny związek!
MILA:
Biorąc za to niezłą kasę :p
ROSE:
Ja też dużo zarabiam! Nie zapominaj, że gram dobrze w piłkę :p
MILA:
dobrze to ja też grałam... hmmm akurat byłam w FCB :d teraz gram zajebiście!
ROSE:
Zobaczymy na meczu, moja droga! Ciężko wam idzie, ale ciacha macie zajebiste :D
MILA:
a Ty masz Luce <3 <3
ROSE:
Nie przypominaj mi! Chciałabym spróbować czegoś nowego, ale tato mnie zabije!
MILA:
litości :p wujek to może sobie poskakać póki do pokoju nie wejdzie mój mamuś :d
ROSE:
On się zmienił! Ciągle gada jaki to Luca jest cudowny i w ogóle.. Ciekawe co by powiedział, gdyby sie dowiedział, jak szybko mnie rozdziewiczył!
MILA:
hahahahha :d padłby na zawał, nikt by nawet karetki nie wzywał
ROSE:
Biedny Marc.. Może załatwisz mi jakiegoś przystojniaka na trochę? Mogę się wyrwać na dwa dni :D Nikt nie może wiedzieć, więc Katalonia odpada!
MILA:
napisz do Fabiana
ROSE:
Jego nie ma w Hiszpanii!
MILA:
hahaha a szwaby są brzydkie <lol2>
ROSE:
Wcale mi nie pomagasz!
MILA:
a to tłumaczy czemu mój brat tak się bawi :d
ROSE:
Bo wszystkie babki lecą na Niego.. Ale ej! Niemki też są brzydkie <lol>
MILA:
właśnie :p dlatego czekam aż Damian wpadnie i zakomunikuje, że wyrwał śliczną Włoszkę i będzie amor forever <3 <rzygam tęczą>
ROSE:
Znajdź sobie w końcu kogoś! Bierz przykład z kuzynki :D
MILA:
myślisz? medialny związek to jest to czego potrzebuje! Najlepiej kogoś równie popularnego, Los Blancos, nie za starego... Hmm... Aitor Vazquez, jutro z nim pogadam
pojebało Cię?!

ROSE:
Aitor jest fajny!  Chociaż za bardzo podobny do ojca!
MILA:
Aitor to mój kumpel :p
ROSE:
To nie stoi na przeszkodzie.. Jest fajny, MŁODY, przystojny!
MILA:
hue, hue :p napaliłaś się!
ROSE:
Na Niego? Nie! Nie jest w moim typie :p
MILA:
pewnie, Ty wolisz STARSZYCH
ROSE:
To tylko 10 lat.. Luca jest przystojny!
MILA:
tylko, tylko! weź
ROSE:
Rzuciłabym go, ale a) mój ojciec i jego ojciec = nasz związek i b) nie ma nikogo interesującego obok mnie!
MILA:
nowy
ROSE
Nie znam go!
MILA:
chcesz to Cię z nim poznam
ROSE:
Znasz go?!
MILA:
znam

ROSE:
I jaki jest?
MILA:
spoko
ROSE:
Daj jakieś szczegóły! Spoko to jest nawet Thiago Messi!
MILA:
żart
ROSE:
Nie jest taki jak ojciec!
MILA:
rany! widziałam go ostatnio... 3 miesiące temu? był na zgrupowaniu w Las Rozas i moi chłopacy byli
ROSE:
To ale mi też znasz!
MILA:
może mam Ci teraz streścić przebieg całej znajomości, co? proszę bardzo! proszę! ale potem się nie sap, że jestem wredna
ROSE:
Muszę wiedzieć za co się biorę! Mam ryzykować mój związek z Lucą na jakiegoś gbura z Anglii?!
MILA:
Cesar to nie jest gbur :p chłopak z sercem na dłoni!
ROSE:
Wygląda na gbura!
MILA:
a Ty na barbie i co?
ROSE:
włosy mam po mamusi :p
MILA:
rozum niestety po tatusiu
ROSE:
Nie czepiaj się! Powinnaś mi pomagać!
MILA:
dzieciom szczególnej troski pomagam z całego serduszka <3

ROSE:
Jesteś wredną małpą! Sama sobie poradzę z tym Cesarem!
MILA:
no :d teraz mogę Ci powiedzieć skoro już ciśnienie Ci skoczyło :p
ROSE
To mów :D
MILA:
znam go bardzo dobrze
poznałam go jak miałam 12 lat i wujek Cristiano wysłał mnie na stypendium sportowe do Manchesteru
potem byłam z nim na kilku obozach
a teraz spotykam się z nim na repkach
można rzec, że to mój dobry kumpel

ROSE:
Wujek Cristiano.. Zbiera mi się na wymioty.
Szepnij mu o mnie dobre słówko :D
MILA:
słówko na moją madrycką rodzinkę i tak Ci szepnę, że popamiętasz mnie do końca życia
ROSE:
To ja jestem twoją rodziną!
MILA:
z krwi
jestem tą szczęściarą, że mam jeszcze rodzinę z wyboru

ROSE:
Gdybym ja miała, to na pewno byś nią nie była Ty!
MILA:
masz coś jeszcze do powiedzenia?
dobrze się zastanów

ROSE:
On ma kogoś?
MILA:
ma
ROSE:
Co za kutas! Niech spada!
MILA:
piłkę, matole :p
ROSE:
Ale piłka to nie wszystko :D
MILA:
powiedz to Damianowi
ROSE:
On rozmawia tylko z Bruno!
MILA:
ale nie słucha nikogo
ROSE:
niech robi, co chce! to jego życie, nie?
MILA:
bla, bla, bla
chcesz poznać Cesara czy nie?

ROSE:
Chce!
MILA:
chociaż może nie będę się wtrącać w Twoje życie...
ROSE:
Nie wkurwiaj mnie, Ty madrycka szujo!
MILA:
jak Ty do mnie ślicznie mówisz :d
ROSE:
Na to zasługujesz :D
MILA:
Cesar będzie jutro w Madrycie u Aitora
ROSE:
Wpadnę! :D Tylko pozbędę się Villi.. Niech leci do ojca!
MILA:
radzę zostawić telefon w Barcelonie, bo będzie impreza i nie chcę wydzwaniającego co sekunda Villi, czaisz?
ROSE:
Nie będzie dzwonił! On mnie nie kontroluje!
MILA:
zaznaczam IMPREZA, bo Fabian też się zjawi :d
ROSE:
A Bruno?
MILA:
a nie ma jakiegoś występu w Londynie?
ROSE:
Nie wiem, nie gadam z Nim, bo powiedział, że popierdoliło mnie z Villą.
MILA:
paranoja... ogarniam dwóch braci, plus Junior i Vanja, a Ty się, kurwa, z jednym nie możesz dogadać?!
ROSE:
Bruno jest stuknięty!
MILA:
a Fabian to jest w pełni zdrowy na umyśle
ROSE:
Mój brat nie potrafi zrozumieć moich wyborów życiowych.. To się w sumie tyczy też mojej mamy.
MILA:
dziękuję Ci Boże za moją rodzinę
ROSE:
I masz za co! Ja musiałam się wyprowadzić, bo moi rodzice zaczęli ze sobą sypiać <rzygi>
MILA:
moi to robią odkąd pamiętam :p
ROSE:
Twoi nie wzięli rozwodu!
MILA:
jeszcze tego by brakowało w tym cyrku
ROSE:
Moje zycie jest dziwne, ale cóż! Spadam podpatrzeć trening Barcy! Do jutra, szujo :D
MILA:
idę jeść ;d Vazquez serwuje :d
ROSE:
Mniam!
MILA:
niech Ci Villa gotuje <lol2>
ROSE:
On nie umie!
MILA:
a co mnie to?
ROSE:
Będę wpadać do was :D Wiem, cieszysz się!
MILA:
no, do NAS możesz :p pół będzie u mnie w chacie, pół u niego mam nadzieje, że ta cześć z żołądkiem trafi do Aitora
ROSE:
Podzielimy się :p  Dobra, lecę!

Przebrałam się w dresy Barcy i pognałam na Camp Nou, by obejrzeć trening pierwszej drużyny. Usiadłam na krzesełku i obserwowałam Lucę, który ćwiczył z widocznym zaangażowaniem.
    Luca Villa.. Wiem, że jest pomiędzy nami duża różnica wieku, ale na swój sposób bardzo go kocham. Jesteśmy ze sobą od dwóch lat i na początku wszystko się układało. Jednak sielanka nie trwała długo, ponieważ Luca chciałby założyć rodzinę, a ja jestem jeszcze za młodą. Lubię czasem zaszaleć i dobrze się bawić, a on ma już to za sobą.
    Po godzinie trening dobiegł końca a do mnie przyszedł Villa, który ucałował mnie w policzek.
    - Nudzi ci się w domu, że przyszłaś? - zapytał, siadając obok mnie. - Czy coś się stało?
    - Nic. Rozmawiałam z Milą i muszę jutro do niej jechać. Masz coś przeciwko?
    - Nie. To twoja kuzynka, więc jedź - odpowiedział, posyłając mi szeroki uśmiech. - Jutro i tak ma wpaść ojciec z Zaidą i Olayą.
    - Pozdrów ich ode mnie, dobrze? - zapytałam, przytulając się do niego. - Dawno ich nie widziałam.
    Czułam się źle okłamując swojego chłopaka, ale chciałam zrobić coś dla siebie. Nie mogę cały czas żyć pod dyktando taty i udawać, że wszystko jest super, skoro to nie jest prawda. Męczę się tym wszystkim od jakiegoś czasu i teraz potrzebuje czegoś nowego.
    - Nie zrobisz głupstw w Madrycie, prawda? - zapytał, jakby czytał w moich myślach. - Wiem, że dzieci nas duża różnica wieku, ale kocham cię najbardziej na świecie.
    - Ja też cię kocham - odpowiedziałam, całując go w policzek. - Obiecuje, że będę grzeczna.
    - Cieszy mnie to.
    - Wracamy do domu? Muszę się spakować i zabukować bilet na samolot - mruknęłam cicho.
    - Jasne, chodź - odparł i chwycił mnie za dłoń.
     Ruszyliśmy do szatni pierwszej drużyny, gdzie Luca wziął szybki prysznic i mogliśmy wracać do domu.

***

Ten rozdział jest za długi. Miłego czytania! :)